23 sierpnia 2014

Rozdział 5


Trochę mnie nie było.. przeprowadzka do Anglii i inne rzeczy które mi przeszkadzały żeby dodać kolejną notkę... dodam 5 rozdział i proszę o jakie kolwiek opinie nawet te złe. Muszę po prostu wiedzieć czy faktycznie dalej prowadzić bloga czy dać sobie spokój :)) A teraz miłego czytania! ;* a tu tak daję piosenkę jeszcze na dzisiejszy dzień https://www.youtube.com/watch?v=wjYU6ma4-lc

Stefan:
Siedziałem przy barze pijąc whisky z lodem myśląc o tym jak dogadać się z Damonem. W Mystic Falls niebawem miało stać się coś złego, a ja, Damom i niejaka Elena mieliśmy z tym związek. Spojrzałem na barmana po czym go zawołałem. Blondyn szybko podszedł do mnie.
- Hm? rozumiem, że podać to samo? - Powiedział blondyn o niebieskich oczach, na plakietce miał napisane Matt Donavan.
- Nie, dziękuję zastanawiam się czy znasz może Elenę Gilbert? - Chłopak dziwnie się na mnie spojrzał. Podszedł do drugiego barmana, który wycierał szklanki i za chwilę wrócił do mnie.
- Tak, znam ją, to moja przyjaciółka - Zaskoczył mnie jednak w duszy się ucieszyłem, że miałem od kogo dowiedzieć się gdzie teraz może się znajdować dziewczyna.
- A może wiesz gdzie ją teraz znajdę? - Spytałem, a chłopak się uśmiechnął. Za bardzo nie wiedziałem o co mu chodzi.
- Tak właśnie weszła do Grilla - Odwróciłem się w kierunku drzwi i serce momentalnie poskoczyło mi do gardła. Wyglądała jak Katherine, ale na pierwszy rzut oka się różniły. Elena miała proste włosy, jaśniejszą karnację wyglądała na silna i pewną siebie dziewczynę. Katherine zaś jak dobrze pamiętam miała falowane włosy, ciemniejszą karnację była bardziej kobieca i delikatna, ale to może przez te sukienki, które w tamtych czasach się nosiło.
Elena stała z Demonem więc nie zanosiło się na jedną z poważnych rozmów pomiędzy mną, a bratem. Ruszyłem w ich kierunku.
- Witaj Damonie.. - Uśmiechnąłem się do niego, a on posłał mi jeden ze swoich głupkowatych uśmieszków.
- Stefan jak miło Cię widzieć. - Wyczułem ironię płynącą z jego ust, cały Damon. Spojrzałem na Elene naprawdę twarz miała jak Katherine, ale nie mogłem tego pojąć.
- To wy się znacie - Spytała nagle brunetka.
- No Damonie nie przedstawisz mnie swojej towarzyszce? - Uśmiechnąłem się do dziewczyny, a ta odpowiedziała tym samym.
- Eleno poznaj mojego młodszego brata Stefana..- Powiedział z niechęcią, a ja podałem jej rękę.
- Cześć miło mi Cię poznać Stefanie - miała ciepłą barwę głosu wydawała się być przyjazną osobą. Zaczynało mi się robić żal dziewczyny, że niebawem jej spokojne życie ulegnie zmianie. Spojrzałem na nich ostatni raz, przed oczami miałem Damona i Katherine stojących przed wejściem do rezydencji Salvatorów witających mnie i ojca. Ta wizja zaczęła mnie irytować.
- Wiecie co nie będę wam przeszkadzał - powiedziałem do nich, na twarzy Damona malowała się złość wiedziałem, że się wkurzy przecież chciał skończyć naszą rozmowę. Nie teraz bracie, nie teraz pomyślałem.. i wyszedłem z baru.
Damon:
Byłem strasznie wkurzony, nie wierze, że znowu zniknął nie mówiąc gdzie będzie. Jak ja mam się czego kolwiek dowiedzieć, idiota!
- Damon wszystko w porządku? - Usłyszałem głos Eleny i trochę się uspokoiłem. Jednak po głowie zaczęły chodzić mi inne rzeczy. Zaczynałem żałować, że tamtej nocy nie kazałem jej całkowicie o mnie zapomnieć.. Wprowadziłem w jej życie bałagan choć jeszcze nie była tego świadoma, a teraz może czekać ją piekło o którym do końca nawet ja nic nie wiem, cholera! Czułem się bezradny.. - Domon może chcesz wrócić do domu i porozmawiać?
- Nie Eleno jest wszystko okej. - uśmiechnąłem się do niej starałem się żeby uśmiech był jak najbardziej przekonywujący.
- To chodź zajmiemy miejsca, chyba, że chcesz przez resztę dnia stać przy drzwiach - zaśmiała się. Była niesamowicie wspaniała dziewczyną, co ja taki wampir mogę jej dać, nic..
- Dobrze - odpowiedziałem i poszedłem za Eleną. Usiedliśmy przy stoliku, który stał obok okna. Usiadłem i rozejrzałem się po barze. Nie było w sumie, aż tak tłoczno pewnie to dlatego, że nie było jeszcze nawet południa.
- Hej Matt - Krzyknęła Elena, i machnęła ręką, spojrzałem na nią pytająco. -Spokojnie Damon wołałam Matta, mojego przyjaciela pracuje tutaj. - Nie powiedziałem nic tylko się uśmiechnąłem i spojrzałem za okno. Moją uwagę przykuł mężczyzna, który patrzył dosłownie w moją stronę. Przetarłem oczy spojrzałem jeszcze raz w to samo miejsce, ale nikogo już tam nie było.
- Cześć Eleno! - drgnąłem na głos mężczyzny, który właśnie stanął przy naszym stoliku.
- Jeremy, a gdzie Matt? - Spytała Elena.
Powiedział żebym ja Cię obsłużył musiał iść na zaplecze odebrać towar.- Dobra Matt to jej przyjaciel, a Jeremy to kto?
- A właśnie Damon Jerrmey to mój brat - uśmiechnęła się, a chłopak podał mi rękę.
- Dobra to co wam podać? - nie miałem za bardzo na nic ochoty, ale jedną rzeczą nigdy nie pogardzę.
- Ja poproszę szklankę Burbonu - powiedziałem, a Elena dziwnie się na mnie spojrzała. - No co jestem pełnoletni - Uśmiechnąłem się.
- Okej, no to ja poproszę porcję małych frytek i sok pomarańczowy - Czy ona zamierzała się najeść porcją małych frytek? Dzisiejsze dziewczyny naprawdę nie wiedzą co to porządnie śniadanie.
- Już się robi - rzucił chłopak i zniknął gdzieś.. prawdopodobnie udał się do kuchni. Parę minut później wrócił z moją szklanką Burbonu i z frytkami Eleny.
Gdy Elena skończyła jeść, a ja wypiłem dwie szklanki swojego ulubionego alkoholu poszliśmy do parku.
- Damonie powiesz mi co się dzieję - zaskoczyła mnie myślałem, że nie będzie dalej drążyła tego tematu.
- A co ma się dziać Eleno? - uśmiechnąłem się do niej, a ona nic nie odpowiedziała tylko przewróciła oczami. I w pewnym momencie się zatrzymała.
- Wiesz co Damon my tak naprawdę się nie znamy - zdziwiłem się bo zmieniła temat za bardzo nie rozumiałem o co może jej chodzić.
- Więc dlatego spędzamy dzisiejszy dzień i każdy następny spędzimy razem żeby choć trochę się poznać. - złapałem ją za rękę, drgnęła po czym zabrała dłoń.
- Nie chodzi mi o to Damonie, tylko my się nie znamy i nie dziwię się, że nie chcesz mi powiedzieć co się dzieje. - Posmutniała.. Jasne, że chce Eleno, ale teraz nie mogę zrzucić tego na Ciebie.. Pierw sam się muszę czegoś dowiedzieć, pomyślałem.
- Eleno - Stanąłem przednią i spojrzałem prosto w oczy - Ufam Ci, przez te 2 godziny które teraz razem spędziliśmy mogę powiedzieć, że jestem wstanie obdarzyć Cię zaufaniem. - Naprawdę tak było nie znałem jej dobrze, ale czułem, że mogę jej ufać. Brunetka nic nie powiedziała tylko usiadła na ławce i spuściła głowę w dół. Wyglądało to, jakby przyglądała się swoim butom.. - A żeby Ci to udowodnić powiem Ci, że chodzi o mojego brata. - Elena podniosła głowę i spojrzała na mnie. Jej brązowe oczy zaczęły się świecić wyglądała jak dziecko, któremu udało się wygrać.
- A co z nim nie tak? - Spytała. Za bardzo nie wiedziałem co jej powiedzieć żeby nie wspominać jej o całej prawdzie. Postanowiłem więc, że powiem jej mała część mojej i jego historii..
- Po śmierci naszych rodziców - na te słowa znowu posmutniała, złapałem ją za rękę tym razem jej nie zabrała. - Nasze relacje nie były przyjemne często się kłóciliśmy, więc któregoś razu po prostu wyjechał i nie miałem z nim kontaktu, aż do wczoraj. - ścisnęła moją rękę dając mi przy tym znak, że jest ze mną, było mi źle, że znowu musiałem ją po części okłamać.
- Cieszę się, że mi to powiedziałeś. - Przytuliła mnie. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, a wampirze serce przepełniło się ciepłem, czyżby zaczęło mi na kimś zależeć? Odsunęła się nagle i powiedziała - Bardzo Cię lubię Damonie rzadko kiedy mi się zdarza poczuć nić więzi z osobą, którą znam zaledwie jeden dzień. - Jej twarz była przepełniona radością, ale można było z niej wyczytać, że coś ją gnębiło i tylko udaje, że jest szczęśliwa. Nie spytałem o co chodzi stwierdziłem, że jak będzie chciała to mi powie.
Siedzieliśmy w ciszy już jakieś dobre 20 minut, ale Elena do tej pory nie puściła mojej ręki. Nagle rozbrzmiał się głośny dźwięk dochodzący z mojej kieszeni, wyciągnąłem telefon i spojrzałem na ekran. Dzwonił Stefan.
- Wybacz na chwilkę muszę szybko odebrać - Powiedziałem i odszedłem kawałek po czym odebrałem telefon.
- No Stefanie co Cię skusiło do skontaktowania się ze mną - Spytałem brata.
- Stwierdziłem, że teraz będziesz wstanie mi uwierzyć, że coś się stanie w Mistyc Falls, po drugie sam zaczynam w to wierzyć bo dziewczyna wygląda jak Katherine, ale to nie jest rozmowa na telefon. - Zdenerwowałem się chciałem jak najszybciej dowiedzieć się o co chodzi.
- Dobrze będę zaraz w pensjonacie masz tam na mnie czekać. - warknąłem.
- A Ty masz przyjść sam - ostatnie słowa jakie wypowiedział Stefan i się rozłączył. Co on myśli, że przyszedłbym z Eleną... wróciłem do pięknej brunetki, a ona spojrzała na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami, zaczynałem je co raz bardziej lubić.
- Kto to był? - Spytała po czym wstała i stanęła przede mną.
- Stefan, chce się teraz spotkać - powiedziałem cicho musiałem udawać, że byłem smutny po tym jak brat mnie zostawił  po śmierci rodziców..

- Dobrze Damonie to idź a ja pójdę do mojej przyjaciółki Bonni i tak się chciała dzisiaj ze mną spotkać zobaczymy się potem. - Pożegnaliśmy się i każde poszło w swoją stronę.