16 marca 2014

Rozdział 4

Jak mówiłam rozdział się pojawi jakoś w weekend i o to jest! mam nadzieje, że jest dalszy sens pisania. liczę na wasze komentarze :))) miłego czytania!

przepraszam, za rozmieszczenie, ale mam coś z kompem i nie mogę tego poprawić.. ;/


 Damon:
O mały włos, a był bym teraz martwy. W ostatniej chwili złapałem lecący w moją stronę kołek. Spojrzałem się na niego, był zrobiony z ciemnego drewna i zdobił go wyryty na nim inicjał A.S. Kto to może być? Zastanawiałem się idąc w stronę wyjścia z tego tajemniczego lasu. Miałem oczy do okoła głowy i wyostrzony słuch.
 - I tak Cię znajdę i zabiję, takie istoty jak Ty nie mogą chodzić po tej ziemi.- Usłyszałem nagle i zacząłem biec w stronę domu Eleny znajdował się teraz najbliżej. Ktoś taki jak ja nigdy się nie boi, ale nie wiedziałem jak ten ktoś wygląda, czy jest tylko nędznym człowiekiem, czy wampirem. Muszę być teraz ostrożny.
 Stałem przed drzwiami zapukałem, ale nikt mi nie otworzył. Dziewczyna pewnie jeszcze śpi więc zacząłem walić z całej siły, no może nie dosłownie z całej siły. Waliłem jak na normalnego człowieka przystało. Nagle drzwi się uchyliły i ujrzałem zaspaną twarz Eleny.   
 - Co Ty tu robisz? - powiedziała patrząc się na mnie jakbym ją na czymś przyłapał.
 - Proszę Cię, Eleno wpuść mnie! - Byłem trochę zdenerwowany nie zawsze atakuje mnie "niewidzialny" morderca strzelający kołkami.
- Dobrze wejdź - Brunetka uchyliła szerzej drzwi. Rozejrzałam się jeszcze czy nikogo podejrzanego nie ma w okolicy i wbiegłem do domu.
- Wszystko w porządku Damonie? - Odwróciłem się w stronę Eleny, która teraz stała za mną. Miała na sobie krótkie szorty i jasną bluzeczkę z krótkim rękawkiem, a jej włosy były lekko potargane. Wyglądała zabawnie i uroczo. Uśmiechnąłem się w duszy do siebie.
- Tak, tak Eleno wszystko w porządku. - machnąłem ręką nie chciałem jej się teraz tłumaczyć, a tym bardziej kłamać. Nie mogłem jej powiedzieć "No wiesz byłem pijany, miałem też zamiar pożywić się na jakiejś dziewczynie, ale zaatakował mnie latający kołek wystrzelony przez "niewdzianego" mordercę wampirów i postanowiłem, że schowam się u Ciebie."
- Skoro tak twierdzisz. - obserwowała mnie, miałem wrażenie, że dalej będzie się wypytywać. - To może mi chociaż powiesz co Cię do mnie sprowadza? - powiedziała po czym skrzyżowała ręce.
- Stęskniłem się, po drugie chciałaś się znowu spotkać - posłałem jej jeden z czarujących uśmiechów. Znowu wyglądała jakbym ją na czymś przyłapał.
- Serio Damonie?! O tej porze postanowiłeś mnie odwiedzić! - Musiałem coś wymyślić.
- Wiesz wieczorami jestem bardzo, bardzo zajęty plus lubię poranne spacerki z pięknymi dziewczynami - spojrzałem na Elenę była lekko zarumieniona.
- Niech Ci będzie - powiedziała zrezygnowana. Kto by odmówił tak przystojnemu wampirowi.
- Usiądź na sobie na kanapie, a ja pójdę się ubrać- Ja powiedziała tak zrobiłem, choć wolałem pójść z nią.

Szliśmy w stronę Mystic Grilla stwierdziłem, że tam będzie bezpiecznie dla mnie i nit mnie nie zaatakuje.
Pogoda dopisywała, a Elena wyglądała niesamowicie. Ubrana była w letnią lawendową sukienkę, a jej kasztanowe długie włosy okrywały jej piękne zgrabne ramiona. Spojrzałem na jej szyję, pomyślałem o tym jakby to było składać na niej delikatne pocałunki złapałem się na tym, że nie pomyślałem o zanurzeniu swoich kłów.. Nie mógłbym jej skrzywdzić..

- Hej Damon bo się w końcu przewrócisz - wyrwała mnie z zamyśleń główna ich bohaterka.
- Hym? co mówiłaś Eleno?
- Mówiłam, że się w końcu przewrócisz - uśmiechnęła się, a ja się zatrzymałem.
- Czemu miałbym się przewrócić mam buta rozwiązanego? - spojrzałem się na swoje buty, ale były zawiązane z powrotem spojrzałem na Elenę, a ona się śmiała, aż nie mogła złapać powietrza. - Eleno! Nie śmiej się ze mnie tylko mi powiedz czemu miałbym się przewrócić - zirytowałem się trochę, a Elena dalej się śmiała - Dobra jeżeli mi nie powiesz o co chodzi, pójdę sobie.
- Tak się przypatrzyłeś na mnie, że nie zwracałeś uwagi jak idziesz - powiedziała rozbawiona. Teraz to ja się lekko zaczerwieniłem. Nie dość, że przyłapała mnie na przyglądaniu się jej to jeszcze zrobiłem z siebie debila. Nic nie powiedziałem tylko ruszyłem do przodu.
- Ej, Damon! Obraziłeś się? - nie odpowiedziałem jej i kierowałem się w stronę Grilla. - Damon nie udawaj, że mnie nie słyszysz! Odwróciłem się w jej stronę stała z spuszczoną głową zrobiło mi się jej szkoda pewnie pomyślała, że serio się obraziłem. Podbiegłem do niej.
- Eleno, przepraszam Cię chodź postawię Ci coś do jedzenia - Odwróciła się do mnie tyłem - Eleno naprawdę Cię przepraszam - stanąłem przed nią a ona miała smutny wyraz twarzy. Przytuliłem ją.
- Żartowałam... - powiedziała w moją kurtkę. Odsunąłem się do niej znowu była rozbawiona.
- Powtórz Eleno. - Co za dziewczyna jak można żartować z Damona Salvatore - Wiesz co Eleno ja myślałem, że naprawdę się na mnie obraziłaś.
- Żartowałam.. Przepraszam, chodź już do tego Grilla jestem trochę głodna.
- Chce buziaka i możemy iść - uśmiechnąłem się do niej, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
- Dobrze skoro ma to pomóc. - przybliżyła się bardziej do mnie i pocałowała mnie w policzek.
- Dziękuję. - Powiedziałem pewny siebie, a brunetka przewróciła oczami. Ruszyliśmy dalej.

Wchodziliśmy już Do Mystic Grilla rozejrzałem się po pomieszczeniu i mój wzrok zatrzymał się na moim kochanym bracie. Jak byłem zadowolony tak teraz byłem strasznie wkurzony. Miałem ochotę podejść do niego i skręcić mu kark, a potem go torturować żeby mi powiedział czemu Elena ma związek ze zbliżającym się niebezpieczeństwem.

- Eleno może zabiorę Cię gdzieś za miasto? - Spytałem, a w duszy błagałem żeby się zgodziła.
- No dobrze. - Powiedziała, ale było już za późno na zmianę baru bo w naszą stronę szedł już Stefan...


CZYTANIE=KOMENTOWANIE