13 marca 2014

Rozdział 3.

 Hej! 3 rozdział dodałam szybciej, ponieważ po dzisiejszym spacerze z moją przyjaciółką byłam zrelaksowana i pełna weny! Więc musiałam się szybko zabrać za pisanie:))) Miłego czytania:):***
PROSZĘ O KOMENTOWANIE CHCE WIEDZIEĆ CZY KTOŚ TU JEST<3
Elena:
Ocknęłam się na ciemnym podwórku - leżałam na wilgotnej trawie. Nie przypominam sobie , żebym wychodziła z domu. Dokładnie pamiętałam, że Damon mnie odprowadził wzięłam prysznic i poszłam spać. Wolałabym, żeby ciocia Jenna mnie nie zobaczyła tutaj na dodatek w piżamie, w samym środku nocy. Poszłam więc w kierunku domu i nagle napłynęła gęsta mgła, zmieniając wygląd wszystkiego co mnie do okoła otaczało. Panowała głucha cisza, a światło księżyca oświetlało drzewa i nienaturalnie wydłużało ich cienie. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła, bez namysłu ruszyłam w głąb drzew i zarośli. Nie odczuwałam zimna, a ni strachu, który powinien we mnie teraz zagościć. Wciąż szłam. Im wyraźniej słyszałam wołający mnie głos, tym bardziej zmieniał się krajobraz wokół mnie. Może i to był ten sam las w którym bawiłam się z Jeremym w dzieciństwie, ale cienie wykrzywiały jego kształt i uczyniły go groźnym. Nigdy wcześniej nie zwróciłam uwagi na zarośla w pobliżu ścieżki lub na to, że gałęzie drzew przypominają szpony potwora. Zaczęłam się bać.
Gdy wydawało mi się, że wołająca mnie osoba znajduję się tuż za rogiem, wołanie dobiegało moich uszów z innej strony. To było jak zabawa w kotka i myszkę. Miałam dość. Zaczęłam biec. Nagle zauważyłam prześwit między krzakami. Ruszyłam w tym kierunku. Gdy wyszłam na otwartą przestrzeń skąd pochodziła smuga światła, ujrzałam przed sobą gęstwinę pełną noży. Zaczęłam się wycofywać, niestety za mną znajdowało się to samo.  Od chwili, gdy się tu znalazłam, straciłam orientacje w terenie. Ściny zwężały się z każdym moim krokiem. Byłam w pułapce z której nie było wyjścia. Kątem oka zauważyłam mała szparkę między dwoma ścianami. Postawiłam wszystko na jedną kartę, wbiegłam z impetem w gęstwinę ostrych noży.
Gdy otworzyłam oczy, znalazłam się na pięknej polanie. Wokół mnie rozciągała się łąka z krzakami czerwonych róż. Niedaleko znajdowała się malutka rzeczka. Powoli wstałam i spojrzałam na siebie żeby sprawdzić jak bardzo jestem poraniona po bliskim spotkaniu ze ścianą pełną noży. Zdziwiłam się. To, co ujrzałam było niewiarygodne. Powinnam mieć rany na całym ciele, albo w ogóle powinnam być już zaginioną dziewczyną, która umarła w lesie obok domu. Ubrana byłam w zwiewną letnią sukienkę koloru purpury. Moje kasztanowe proste włosy swobodnie spływały po moich ramionach. Byłam zdziwiona. W pewnym momencie usłyszałam, że ktoś idzie w moim kierunku
- Eleno, skąd się tu wzięłaś? - Spytał mnie spokojny, ciepły męski głos.
Szybko się obejrzałam za siebie. Przede mną stał nie kto inny jak Damon. Ubrany był w dżinsy i czarną podkoszulkę. Miał boskie ciało i niesamowite rysy twarzy. Chodzący ideał, który na pewno nie będzie mną zainteresowany. Ukłonił się nisko, jak za dawnych czasów, Miał gęste czarne włosy i niebieskie jak morze oczy. Gdy spojrzałam w jego tęczówki, wydawało mi się jakbym w nich tonęła. Poczułam się bezradna i zdezorientowana.
- To ja powinnam się Ciebie spytać skąd ty tu się wziąłeś. - Powiedziałam lekko uśmiechając się do niego.
- Zadałem pierwszy pytanie, króliczku. - Odpowiedział. - Co Cię zagnało do jaskini lwa?
Stanęłam nieruchomo, bojąc się ruszyć. Damon w tym czasie przybliżył się do mnie i natarczywie przyglądał mi się. Poczułam, że robię się cała czerwona na twarzy.
- Dlaczego nazywasz siebie lwem? I dlaczego tu jesteś?
- Stęskniłem się, po drugie chciałaś się znowu spotkać. - powiedział oddalając się w kierunku małej rzeczki. Bezwiednie poszłam za nim.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie Eleno, dlaczego tu jesteś?
- Sama nie wiem.. Byłam w niebezpieczeństwie, ale cudem znalazłam się tutaj.. - powiedziałam dość cicho. Jego twarz wykrzywił grymas. Po chwili powiedział szeptem myśląc, że go nie usłyszę.
- Przy mnie nic Ci nie groźni najdroższa.
Doszliśmy do rzeczki. Damon usiadł, stałam przez chwilę, po czym uczyniłam to samo. Siedzieliśmy obok siebie.
- Czyli mówisz, że stęskniłeś się za mną? - spytałam, kładąc się wygodnie na trawie.
- Owszem nawet bardzo się za Tobą stęskniłem. - Powiedział aksamitnym głosem.
- Mhm... - Mruknęłam, było mi dobrze, promienie słońca ogrzewały mnie. Kątem oka spojrzałam na Damona. Zrobił dokładnie to co ja, położył się obok mnie. Ruszyłam ręką i przypadkiem dotknęłam jego dłoni, a on mnie lekko za nią złapał. Poczułam lekki przyjemny dreszcz, który przeszedł mi po całym ciele.Leżeliśmy tak jeszcze przez chwilę. Nagle Damon wstał, a ja za nim.
-  Co się stało? - Spytałam.
- Chodź za mną. - uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy.
Staliśmy przed łąką pełną pełną róż, było one śliczne. Damon Wyciągnął rękę i urwał z pobliskiego krzaka czerwoną różę. Podał mi ją. Ostrożnie ujęłam łodyżkę rośliny. Miał jeden, pojedynczy kolec. Mój umysł nawiedziła myśl, przecież czerwona róża oznacza, miłość, namiętność oraz tęsknotę. Jednak szybko upchnęłam tę myśl na obrzeża mojej podświadomości.
- Dziękuję - Powiedziałam. Damon nie puszczał kwiatka i oboje wpatrywaliśmy się w różę, która była między nami. Ogarnęło mnie dziwne, a zarazem miłe uczucie. Damon przybliżył twarz do mojej i drugą ręką złapał mnie za policzek. Nasze usta dzieliły milimetry. Nagle usłyszałam walenie jakby do drzwi.
Zerwałam się z łóżka jak poparzona, przetarłam ręką zaspane jeszcze oczy. Rozejrzałam się do okoła i dopiero teraz dotarło do mnie, że to był tylko sen. Przez okno dostawały się promienie słońca, które lekko ogrzewały moją twarz. Znowu usłyszałam walenie do drzwi, które wcześniej wyrwało mnie z pięknego snu. Z nie chęcią wstałam z łóżka, wolałam położyć się spać i wrócić do tego przepięknego snu. Założyłam kapcie i zbiegłam po schodach. Otworzyłam drzwi a przednimi stał Damon.
- Co ty tu robisz? - Powiedziałam zdziwiona. Przed chwilą mi się śnił, a teraz stoi przed moimi drzwiami.
- Proszę Cię, Eleno wpuść mnie! - Powiedział zdenerwowany i się odwrócił jakby kogoś wypatrywał.
- Dobrze wejdź. - Uchyliłam szerzej drzwi, a on nie wszedł tylko wbiegł.